Pani Patrycja z Tczewa przeszła niesamowitą przemianę pod okiem dietetyk Katarzyny Sulewskiej! Sprawdźcie jak wspomina czas metamorfozy i jakie potrawy zasmakowały jej najbardziej!
Pani Patrycja
Masa ciała: -51,2 kg! (124,9 kg -> 73,7 kg)
Tkanka tłuszczowa: -24,8%! (45% -> 20,2%)
Nawodnienie: +16,3 % (40,6 % -> 56,9 %)
Skąd dowiedziała się Pani o poradni Mój Dietetyk?
Pani Patrycja: Z zamiarem zrzucenia zbędnych kilogramów nosiłam się bardzo długo, mnóstwo stron i ofert prześledzonych, a najwiecej czasu poświęciłam na czytanie opinii osób, które takie zmiany stylu życia przechodziły. Opinie były różne, a podjęcie decyzji coraz trudniejsze. Zależało mi również by nie były to konsultacje online czy też diety identyczne dla 1000 osób, gdyż potrzeby każdy z nas ma inne, a z tak ogromną nadwagą potrzebowałam indywidualnego podejścia. Ważne dla mnie bylo też, by spadek kilogramów był poprzez zdrowe racjonalne odżywianie, a nie wspomaganie suplementami diety. Mając jasno określone kryteria zaczełam szukać dietetyka w Tczewie i natrafiłam na bardzo pozytywne opinie na temat Pani Kasi z poradni Mój Dietetyk. Długo się zastanawiałam czy podołam, ale opinie były tak zachęcające, że pewnego dnia postanowiłam umówić się na pierwszą wizytę poprzez portal znanylekarz.pl.
Co sprawiło, że zgłosiła się Pani do dietetyka?
Ogrom nadprogramowych kilogramów, złe samopoczucie fizyczne i psychiczne, strach przed wieloma chorobami spowodowanymi przez otyłość jak również miłość do Męża, byśmy mogli wspólnie cieszyć się dalszym życiem.
Jak wyglądały początki kuracji?
Bardzo pozytywnie, nigdy nie byłam głodna. Po przygotowaniu posiłków na pierwszy dzień byłam przerażona ilością jaką powinnam zjeść. Przez nieregularne jedzenie było to dla mnie nie lada wyzwanie, ale organizm bardzo szybko się przystosował i przyzwyczaił do regularności, dzisiaj nie muszę patrzeć na zegarek, bo kiedy zaczynam odczuwać łaknienie wiem, że zbliża się dokładnie godzina posiłku. Jedyną rzeczą, którą się martwiłam to poświęcony czas na przygotowanie posiłków, nie wiedziałam jak ja to pogodze zwłaszcza, że dla Męża gotowałam oddzielnie. Ale jak to się mówi, praktyka czyni mistrza, z wagą bardzo się polubiłyśmy, a przygotowania z dnia na dzień zajmowały mi już znacznie mniej czasu. W obecnej chwili w ogóle nie jest to kłopotliwe. Przygotowanie zajmuje mi chwilkę i nie zdążę nawet o tym pomyśleć, a posiłki są gotowe w pojemnikach. 🙂
Jaki był najtrudniejszy moment podczas wprowadzania nowych nawyków?
Pilnowanie godzin posiłków, ale organizm bardzo szybko się przestawił na regularność.
Jakie były reakcje rodziny i znajomych na zachodzące w Pani zmiany?
Bardzo pozytywne, w zasadzie nie spodziewałam się aż tak dużego odzewu na zmianę mojego wizerunku. W obecnej sytuacji zdarza się nawet, że Mąż w tłumie stojąc obok mnie potrafi mnie szukać. Śmieje się, że własnej Żony nie poznaje. Zdarza się, że sąsiedzi mnie nie poznają, a nawet spotkałam się kilka razy ze słowami otuchy i motywacji od osób znanych tylko z widzenia. Jest to bardzo, bardzo miłe i motywujące.
Zmiany zewnętrzne widać gołym okiem, a jakie zaszły zmiany wewnętrzne?
Czuję ogromną siłę wewnętrzną, że ze wszystkimi przeciwnościami losu sobie poradzę. Trudności, jakie spotykam nie odbieram jako trudności, a wręcz przeciwnie jako kolejne wyzwanie, a sukces jest kolejnym paliwem, który napędza mnie do dalszego działania. Wiele osób stwierdziło, że więcej się uśmiecham, mam mnóstwo energii, jestem bardziej otwarta do ludzi, komunikatywna.
Co powiedziałaby Pani osobom, które ciągle wahają się i nie mogą podjąć decyzji o rozpoczęciu kuracji?
Powiedziałabym, że warto walczyć o siebie i nie wierzyć w te wszystkie opinie i diety cud. Z Panią Kasią było inaczej, to nie była dieta stosowana do momentu osiągnięcia wymarzonych kilogramów, ale zmiana całego stylu życia. To nieprawda, że chcąc zrzucić zbędne kilogramy musimy się głodzić i rezygnować ze słodkości i potraw, które bardzo lubimy. One są cały czas obecne, ale w innej zdrowszej formie, a więc przez ten cały czas było miejsce i na lody, i na inne słodkości, na coś w formie “fast food’a” i na tradycyjne potrawy świąteczne.Współpraca z Panią Kasą polegała właśnie na tym by nie stawiać ograniczeń, co mogę a czego nie mogę, i tworzeniu listy produktów i potraw zakazanych, ale na nauce szukania zdrowszej wersji potraw, na które mam ochotę. Dzięki temu nigdy nie brakowało mi żadnego smaku, a co najwazniejsze nigdy nie odczuwałam głodu, wręcz przeciwnie czasem miałam problem by zjeść cały posiłek.
Jak wyglądała pomoc ze strony dietetyka?
Oj z Panią Kasią spędziłyśmy wiele godzin na rozmowie, wsparciu psychicznym, mobilizacji, pomocy, akceptacji zachodzących zmian wewnętrznych i zewnętrznych. Poruszyłyśmy mnóstwo tematów. Pani Kasia potrafi znakomicie zmobilizować chwaląc za osiągniete wyniki oraz dostrzeżeganie pozytywów w wielu sytuacjach. Pani Kasia otacza ogromym wsparciem i opieką swoich pacjentów. Wzbudza ogromne zaufanie. Do każdego z nas podchodzi indywidualnie. Z ogromną uwagą słucha i wyciąga wnioski. Stara się pomóc słowem, ale także stosując coaching. Będzie mi bardzo brakować tych spotkań i wspólnych rozmów!
Jak wspomina Pani współpracę z dietetykiem?
Wspominam jako mile spędzony czas na fajnych rozmowach, przepełnionych pozytywną energią.
-> Ulubiony posiłek z menu zaproponowanego przez dietetyka to: Wszystko jest przepyszne, ale wymienić wszystkiego się nie da, a więc najbardziej w pamięci utkwiło mi brownie z cukinii. 🙂
-> Podczas kuracji pierwszy raz spróbowałam? Pasztet z cieciorki i hummus.
-> Moim kolejnym celem jest? Nauka języka angielskiego w stopniu biegłym.
-> W najbliższej przyszłości planuje? Przede wszystkim cieszyć się życiem i czerpać ile się da, ale również poszerzać swoje zainteresowania i umiejętności. Już mam w głowie kilka kursów, na które chciałabym uczęszczać. W końcu mam na tyle siły wewnetrznej, by realizować swoje marzenia.
Ty również możesz znaleźć swój:
Katarzyna Sulewska
dietetyk