Ryby a odchudzanie – które warto jeść, a których unikać?

Autor: Aleksandra Pasich

Ryby a odchudzanie – które warto jeść, a których unikać?

Ryby od dawna uchodzą za jeden z najzdrowszych elementów jadłospisu. Są źródłem pełnowartościowego białka i unikalnych tłuszczów omega-3, które wspierają pracę serca oraz mózgu. Nic dziwnego, że dietetycy zalecają włączenie ryb do menu nawet podczas odchudzania. Jednak czy każda ryba jest równie wartościowa? Okazuje się, że nie wszystkie gatunki mają tak samo korzystny wpływ na zdrowie i sylwetkę. Niektóre ryby obfitują w cenne składniki odżywcze i można je jeść bez obaw, inne zaś mogą zawierać niepożądane substancje. W tym artykule wyjaśniamy, jakie ryby warto jeść, a jakich lepiej unikać na diecie odchudzającej.

Dlaczego warto jeść ryby podczas odchudzania?

W okresie redukcji masy ciała szczególnie ważne jest dostarczanie organizmowi wysokiej jakości składników odżywczych. Ryby doskonale wpisują się w ten cel. Przede wszystkim zawierają dużo białka – składnika, który syci na długo i pomaga utrzymać tkankę mięśniową podczas diety. Porcja chudej ryby (np. dorsza czy morszczuka) dostarcza sporo protein przy niewielkiej ilości kalorii, co ułatwia trzymanie deficytu kalorycznego bez uczucia głodu. Dzięki temu ryby pomagają w kontroli apetytu i zapobiegają podjadaniu niezdrowych przekąsek.

Oprócz białka, ryby są bogate w unikalne tłuszcze omega-3. Te wielonienasycone kwasy tłuszczowe mają udowodniony pozytywny wpływ na zdrowie – wspierają pracę serca, mózgu i oczu, a także działają przeciwzapalnie. Podczas odchudzania omega-3 również okazują się cenne: mogą wspomagać metabolizm tłuszczów i sprzyjać regeneracji organizmu po wysiłku. Tłuste ryby morskie, takie jak łosoś czy makrela, dostarczają znaczących ilości tych zdrowych tłuszczów, dlatego warto je uwzględnić nawet na diecie odchudzającej (oczywiście w odpowiednich porcjach).

Nie można zapomnieć, że mięso ryb to skarbnica witamin i minerałów. Przykładowo morskie gatunki dostarczają jodu, który jest niezbędny do prawidłowej pracy tarczycy regulującej tempo metabolizmu. W rybach znajdziemy też witaminę D (szczególnie w tłustych rybach), witaminy z grupy B (m.in. B12, ważną dla produkcji energii) oraz składniki mineralne jak selen, magnez czy wapń (obecny np. w małych rybkach jedzonych z ośćmi, jak sardynki). Dzięki temu jedzenie ryb pomaga zapobiegać niedoborom, które czasem zagrażają osobom na restrykcyjnej diecie.

Krótko mówiąc, ryby to produkt wręcz stworzony dla osób dbających o linię. Są stosunkowo lekkostrawne, a przy tym odżywcze. Dostarczają niezbędnych elementów do prawidłowego funkcjonowania organizmu i jednocześnie mogą przyspieszyć osiąganie efektów odchudzania. Oczywiście kluczem jest właściwy wybór gatunków ryb oraz sposób ich przyrządzania. W kolejnych częściach wyjaśnimy, które ryby zasługują na miano dietetycznych sprzymierzeńców, a których lepiej wystrzegać się w zdrowym menu.

Najlepsze ryby dla zdrowia i sylwetki

Wybierając ryby na swój talerz, warto postawić na te gatunki, które oferują najwięcej korzyści zdrowotnych i jednocześnie są bezpieczne pod względem ewentualnych zanieczyszczeń. Do grupy „ryb godnych polecenia” zaliczają się zarówno tłuste ryby morskie pełne omega-3, jak i chudsze ryby dostarczające solidnej porcji białka przy minimalnej ilości tłuszczu. Poznaj najzdrowsze gatunki ryb, które śmiało możesz włączyć do swojej diety – przysłużą się one twojemu zdrowiu i sylwetce.

Tłuste ryby morskie – bogactwo omega-3

Tłuste ryby z chłodnych mórz to prawdziwe bomby odżywcze. Zawierają one znaczną ilość tłuszczu, ale jest to głównie zdrowy tłuszcz bogaty w kwasy omega-3. Dzięki temu nawet niewielka porcja potrafi dostarczyć rekomendowaną dawkę tych prozdrowotnych kwasów. Na czele listy najwartościowszych ryb stoi łosoś – ryba uwielbiana przez dietetyków. Łosoś dostarcza dużo kwasów DHA i EPA (rodzaje omega-3), a przy tym jest źródłem witaminy D oraz jodu. Regularne spożywanie łososia korzystnie wpływa na układ sercowo-naczyniowy i stan zapalny w organizmie.

Inne warte polecenia tłuste ryby to m.in. makrela atlantyckaśledźsardynka oraz pstrąg (zwłaszcza pstrąg tęczowy). Makrela i śledź są bogate w kwasy omega-3, witaminę B12 i selen. Sardynki, choć niewielkie, zawierają ogrom składników odżywczych – oprócz omega-3 dostarczają dużo wapnia (gdy jemy je razem z ośćmi) i witaminy D. Ich dodatkową zaletą jest to, że jako małe ryby z niższych poziomów łańcucha pokarmowego nie kumulują tak dużych ilości metali ciężkich jak więksi drapieżnicy. Z kolei pstrąg tęczowy to dobra alternatywa dla łososia – ma nieco mniej tłuszczu, ale również oferuje cenne kwasy omega-3 i jest łatwo dostępny z lokalnych hodowli.

Tłuste ryby morskie znakomicie sprawdzają się w diecie odchudzającej pod warunkiem zachowania umiaru. Są bardziej kaloryczne niż chude gatunki (ze względu na wyższą zawartość tłuszczu), ale jedzone 2 razy w tygodniu przynoszą więcej pożytku niż potencjalnych szkód. Dostarczają sycących tłuszczów i nadają potrawom wyrazistego smaku, co ułatwia wytrwanie na diecie. Jeśli zależy ci zarówno na zdrowiu, jak i szczupłej sylwetce, sięgaj po łososia, makrelę, śledzie czy sardynki regularnie, lecz w rozsądnych ilościach.

Chude ryby – dużo białka, mało kalorii

Drugą kategorią są ryby chude, zawierające minimalne ilości tłuszczu (zwykle poniżej 2%). To prawdziwi sprzymierzeńcy odchudzania, ponieważ można zjeść ich większą porcję bez obaw o nadmiar kalorii. Przykładowe chude ryby to: dorszmintajmorszczukflądrasola oraz sandacz. Mają one delikatne, białe mięso bogate w pełnowartościowe białko oraz witaminy z grupy B i potas. Dzięki niskiej zawartości tłuszczu są lekkostrawne i idealne na posiłek nawet późnym wieczorem.

Dorsz i jego krewni (mintaj, morszczuk) są często polecani osobom na diecie nie tylko ze względu na niską kaloryczność, ale też zawartość jodu i selenu, wspierających metabolizm. Sandacz i sola to z kolei ulubieńcy smakoszy ceniących chude, a jednocześnie wykwintne dania rybne. Warto podkreślić, że chude ryby nie dostarczą nam tyle omega-3 co gatunki tłuste, ale wciąż stanowią wartościowy element jadłospisu. Idealnym rozwiązaniem jest więc łączenie w diecie różnych rodzajów ryb – na przykład jedna porcja tłustej ryby morskiej i jedna porcja chudej ryby tygodniowo. Dzięki temu wykorzystasz zalety obu tych grup i urozmaicisz swoje menu.

Ryby, których lepiej unikać na diecie

Niestety nie wszystkie ryby zasługują na miano zdrowych produktów. Pewne gatunki mogą kumulować w swoim mięsie szkodliwe substancje z wody i pożywienia. Inne bywają hodowane w niesprzyjających warunkach, co odbija się na ich jakości. Spożywanie takich ryb może przynieść więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza gdy dbamy o zdrowie i szczupłą sylwetkę. Oto najważniejsze grupy ryb, których lepiej unikać lub przynajmniej ograniczać:

  • Duże drapieżne ryby o wysokiej zawartości rtęci i toksyn: Im większa i starsza ryba, tym więcej zanieczyszczeń może się w niej zgromadzić. Dotyczy to zwłaszcza drapieżników stojących na szczycie łańcucha pokarmowego. Należą do nich m.in. rekin, miecznik, marlin, duże okazy tuńczyka (np. tuńczyk błękitnopłetwy), szczupak oraz węgorz. Ich mięso często zawiera podwyższone ilości metali ciężkich (jak rtęć) oraz innych toksyn środowiskowych (dioksyny, PCB). Z tego powodu kobiety w ciąży i dzieci nie powinny ich spożywać wcale, a pozostali dorośli powinni sięgać po nie rzadko. Nawet popularny tuńczyk w puszce wymaga umiaru – lepiej wybierać ten z gatunku małego (tuńczyk pasiasty (skipjack)), który gromadzi mniej rtęci, i jeść go najwyżej raz na tydzień.
  • Tanie ryby hodowlane z dalekich krajów: Filety pangi czy tilapii kuszą niską ceną, ale ich jakość budzi wątpliwości. Takie ryby często pochodzą z intensywnych hodowli w Azji (np. w rejonie rzeki Mekong), gdzie woda bywa zanieczyszczona, a hodowcy używają antybiotyków i hormonów, by przyspieszyć wzrost. W efekcie mięso tych ryb może zawierać pozostałości chemikaliów i mniej cennych składników odżywczych. Warto zastanowić się dwa razy, zanim włożymy do koszyka pangę lub tilapię. Nawet łosoś hodowlany z masowych farm budzi kontrowersje – zawiera więcej dioksyn i pestycydów niż dziki łosoś. Jeśli już sięgasz po łososia, lepiej wybierz ten pochodzący z pewnego źródła lub zastąp go np. pstrągiem.
  • Ryba maślana (eskolar): Pod nazwą „ryba maślana” sprzedaje się tłuste gatunki o białym mięsie, takie jak eskolar. Choć mogą smakować dobrze (często podaje się je wędzone), zawierają nietypowe tłuszcze zwane woskowymi estrami, których ludzki organizm nie trawi. Spożycie większej ilości eskolaru może prowadzić do rewolucji żołądkowych (biegunki, bóle brzucha). Lepiej unikać tej ryby lub próbować jej jedynie w minimalnych ilościach.

Pamiętaj, że nawet zdrowe gatunki ryb mogą stać się mniej wartościowe, jeśli przygotujemy je w nieodpowiedni sposób. Smażenie w głębokim tłuszczu czy mocne solenie (jak np. w przypadku niektórych ryb wędzonych) potrafi zniweczyć ich prozdrowotne właściwości. Unikaj panierowania i długiego smażenia ryb na oleju – lepszym wyborem będzie gotowanie na parze, pieczenie lub grillowanie. Dzięki temu zachowasz maksymalnie dużo korzyści z rybiego mięsa i jednocześnie nie podbijesz nadmiernie kaloryczności posiłku.

Jak często jeść ryby?

Zastanawiasz się, ile razy w tygodniu powinieneś uwzględnić ryby w swoim jadłospisie? Większość ekspertów zaleca sięganie po ryby przynajmniej 2 razy w tygodniu. Taka częstotliwość pozwala w pełni skorzystać z dobrodziejstw kwasów omega-3, białka oraz witamin, które dostarczają te produkty. Porcja 100–150 g ryby morskiej lub słodkowodnej kilka razy w tygodniu to świetny sposób na wzbogacenie diety.

Warto pamiętać o różnorodności. Każdy gatunek ryby ma nieco inny profil odżywczy, dlatego najlepiej jest jeść rozmaite ryby na przemian. Na przykład w poniedziałek upieczony łosoś, w środę sałatka ze śledziem, a w piątek grillowany dorsz – takie rotowanie zapewni ci różne składniki odżywcze i zmniejszy ryzyko nadmiernego spożycia potencjalnych zanieczyszczeń z jednego źródła. Unikaj jednak jedzenia ciągle tych samych, problematycznych gatunków (np. tuńczyka) dzień w dzień.

Jeśli zależy ci na odchudzaniu, ryby mogą pojawiać się w diecie nawet częściej niż dwa razy w tygodniu, zwłaszcza te chude. Filet z dorsza czy mintaja ma niewiele kalorii, więc można go spokojnie zjadać nawet co drugi dzień w różnych postaciach. Pamiętaj jedynie o opisanych wcześniej zasadach dotyczących jakości i przyrządzania – wybieraj ryby z pewnych źródeł i gotuj je w sposób zachowujący ich walory (pieczenie, gotowanie na parze, duszenie). Dzięki temu ryby staną się pysznym, zdrowym i bezpiecznym elementem twojego menu na co dzień.

Powrót Powrót