Naukowcy są zgodni – otyłość to prawdziwa plaga XXI wieku. Słusznie traktowana jest jako choroba, która przyczynia się do powstania kolejnych zaburzeń. Stanowi ona bowiem znaczne ryzyko wystąpienia takich chorób jak cukrzyca typu II, problemy naczyniowe, schorzenia serca i układu krążenia, nadciśnienie tętnicze, problemy układu oddechowego, nowotwory i coraz częściej wspominana depresja. I choć Polacy są daleko w tyle jeżeli chodzi o najgrubsze narody świata, szybko gonimy czołówkę. Trzeba pamiętać, że otyłość zawsze zaczyna się od nawet niewielkiej nadwagi, dlatego też ten problem dotyczy wielu z nas. O tym jak walczyć z niechcianymi kilogramami napisano setki książek, bardzo dużo mówi się o tym w telewizji, jednak faktyczna wiedza społeczeństwa w dalszym ciągu daleka jest od ideału. Jakie błędy najczęściej powtarzamy? O czym powinniśmy pamiętać?
Wybierając dietę odchudzającą, większość z nas kieruje się liczbą kalorii. Panuje opinia, że im mniej tych kalorii dostarczymy w ciągu dnia, tym szybciej schudniemy. Takie “diety cud” nigdy nie kończą się trwałym ubytkiem masy ciała. Organizm szybko dostosowuje się do mniejszej ilości dostarczanej energii i włącza “tryb oszczędny”. Powrót do dawnych nawyków żywieniowych po osiągnięciu pożądanej wagi sprawia, że dostarczamy zbyt dużo kalorii w stosunku do zapotrzebowania organizmu i nadmiar tej energii jest natychmiast odkładany w postaci zapasów tkanki tłuszczowej (tak powstaje efekt jo jo).
Z kalorycznością wiąże się jeszcze jeden mit. W zdrowej diecie niezwykle ważne jest odpowiednie zbilansowanie składników odżywczych (białka, tłuszcze, węglowodany). Możemy dostarczyć tyle samo kalorii z produktów wysokotłuszczowych, co z produktów wysoko nasyconych węglowodanami. Ich wpływ na organizm jest całkiem inny, mimo, że jak wspomniano, kaloryczność jest taka sama. Pamiętajmy również, iż sposób przygotowania potraw zmienia ich wartość energetyczną. Inaczej nasz organizm strawi surową marchew, a inaczej ugotowaną. Zatem kaloryczność to tylko jeden z kilku elementów, które powinno się brać pod uwagę wybierając odpowiednią dietę redukcyjną.
Walcząc z nadwagą stawiamy sobie cel, aby spożyć jak najmniej tłuszczu. Nie jest to zła metoda, ale tu również musimy zachować zdrowy rozsądek. “Dobre tłuszcze” są nam niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Pochodzenie kalorii ma wpływ na to, co się z nimi stanie. Kwasy tłuszczowe nasycone odkładają się łatwiej niż kwasy tłuszczowe wielonienasycone (omega 3), które organizm łatwiej wykorzystuje, a więc i spala. Tłuste ryby, orzechy czy zdrowe oliwy dostarczają nam tych niezbędnych kwasów tłuszczowych, które obniżają poziom “złego” cholesterolu oraz odgrywają istotną rolę we wchłanianiu się witamin. Powinniśmy wyzbyć się dużej ilości tłuszczu zwierzęcego i utwardzanego technologicznie tłuszczu roślinnego. Nie wymieniajmy również tradycyjnej żywności na tą z wyrażeniem “light”, która sugerować ma mniejszą zawartość tłuszczu. Niektóre produkty rzeczywiście zasługują na miano lekkich, jednak na ogół jest tak, że owa kaloryczność różni się minimalnie od produktu „pełnego”. Tłuszcz zamieniany jest na cukier i odwrotnie, a produktowi przyczepia się etykietkę „light”. Warto więc zacząć dokładnie czytać skład i kaloryczność produktów, a nie sugerować się wielkim napisem „light”, „fit”, „slim” itp.
Często postanawiamy schudnąć przed latem, aby ładnie prezentować się na plaży. Zapominamy, że proces spadku masy ciała nie trwa kilka tygodni, a co najmniej kilka miesięcy. Narzucając sobie zbyt restrykcyjną dietę, nie potrafimy na niej wytrwać dłużej niż kilka dni i sięgamy po coś niedozwolonego. Takie działanie jest najczęściej wynikiem głodu. Ponieważ organizm zbyt mocno domaga się energii, w końcu ulegamy, a przez to czujemy wyrzuty sumienia i zniechęcamy się do przyszłych diet. Nie jest to wynikiem słabego charakteru czy brakiem silnej woli. Zawsze zakładajmy sobie realny plan dojścia do wymarzonej wagi i przede wszystkim uwzględnijmy w nim czas i tępo chudnięcia (nie szybciej niż 4-5 kg na miesiąc). Lepiej chudnąc powoli, ale trwale i sukcesywnie, a wtedy nie przeszkodzą nam nawet chwilowe słabości.
Winą za nadwagę obarczamy geny. Rzeczywiście dziedziczymy po rodzicach pewien typ sylwetki i metabolizmu. Niektóre osoby pochłaniają nieprawdopodobne ilości jedzenia i są nadal szczupłe, bo ich metabolizm działa szybko, a inne łatwo przybierają na wadze. Te rodzinne obciążenia to nie tylko geny, ale w równym stopniu nawyki, jakim folgujemy. Trudno być szczupłym w rodzinie, w której je się dużo i niezdrowo. Zatem zamiast zrzucać winę na naturę, zacznijmy zmieniać nawyki żywieniowe, na to nigdy nie jest za późno.
Inna błędna teoria dotycząca odchudzania mówi, żeby zredukować ilość posiłków w ciągu dnia. Tymczasem dietetycy powtarzają, że powinniśmy jeść 5 razy dziennie, ale mniejsze porcje. Istotna jest także regularność ich jedzenia i przyzwyczajenie organizmu do stałych pór posiłków. Pozwoli to na utrzymanie poziomu glukozy we krwi na stałym poziomie, a co za tym idzie, zapobiegniemy groźnym wahaniom glikemii, co z kolei odpowiada za ataki głodu.
Następnym błędem popełnianym przez nas jest wyzbycie się chleba, makaronu czy ziemniaków na diecie odchudzającej. W rzeczywistości produkty te, nie zawierające aż tak dużo kalorii jak myślimy. Wszystko zależy od dodatków: (masło, smalec, margaryna), sosów i jakości okraszania. Poza tym musimy zwracać uwagę, aby do ich produkcji (makarony, chleb) używano mąki pełnoziarnistej. Węglowodany powinny stanowić przynajmniej 50% dziennego zapotrzebowana na energię, więc chleb pełnoziarnisty może, a nawet powinien znaleźć się w naszej diecie. Produkty z mąki z pełnego przemiału mają dużo błonnika, który jest wielkim sprzymierzeńcem osób na diecie.
Należy również wspomnieć o popularnych środkach przeczyszczających, które jak głosi obiegowa opinia, pozwolą nam szybciej pozbyć się zalegających w nas resztek jedzenia. Niestety ich działanie faktycznie opiera się na przyspieszeniu pracy jelit, ale jednocześnie zmniejszają w nich wchłanianie wody i często uzależniają. Znaczy to, że po ich odstawieniu możemy mieć problemy z wypróżnianiem się. To, że po nich czujemy się lżejsi, to sprawka przyspieszenia wydalania wody z organizmu, w formie luźniejszych stolców. Na skutek działania środków przeczyszczających dochodzi zatem do odwodnienia i upośledzenia wchłaniania witamin i pierwiastków.
Za jedną z najpopularniejszych diet uważa się dietę owocowo – warzywną. Tymczasem jedząc dużą ilość słodkich owoców, np: winogron, bananów, wzrasta poziom insuliny. Następnie ten poziom szybko się obniża (podobnie jak w przypadku zjedzenia słodyczy). Konsekwencją tego jest pojawienie się bardzo silnego uczucia głodu, które trudno jest zwalczyć, co może prowadzić do zjedzenia jakiejś przekąski. Chcąc schudnąć należy jeść owoce pomiędzy głównymi posiłkami i najlepiej wybierać owoce zawierające stosunkowo mało cukru jak np: jabłka, truskawki, kiwi.
Istnieje pogląd dotyczący niejedzenia kolacji na diecie odchudzającej lub zjadanie jej, ale najpóźniej do godziny 18. Natomiast ważniejsze od pory zjedzenia kolacji jest to w jakim czasie po niej położysz się spać. Minimalna przerwa to 2-3 godziny. Wynika to z faktu, że podczas snu przemiana materii ulega spowolnieniu. Jeśli chodzisz spać przed północą, spokojnie możesz spożyć lekką kolację nawet i o godzinie 21.
Z wszystkich wyżej wymienionych przykładów wynika jeden wniosek – odchudzać powinniśmy się z głową. Jeżeli chcemy to zrobić skutecznie i bez ubytku na zdrowiu lepiej udać się do specjalisty, który podpowie nam co i jak robić, aby schudnąć. Nie sugerujmy się opiniami innych, każdy powinien dopasować dietę do swoich, indywidualnych potrzeb. Nagradzajmy się za kolejne postępy i pozwólmy sobie od czasu do czasu na małe odstępstwa.
Dietetyk mgr inż. Ewa Olszak