Jak i kiedy nauczyć dziecko jedzenia owoców?
Tyle radości jest w widoku dziecka chrupiącego paprykę, proszącego o kawałek marchewki do nauki gryzienia i rozpromienionego po przełknięciu soczystej, słodkiej mandarynki. Radości i świadomości, że naszemu skarbowi nie brak nic do prawidłowego wzrostu i rozwoju.
Jedynym, zawsze skutecznym sposobem nauki jest własny dobry przykład poczynając od momentu, kiedy malec rozwija się w łonie mamy. Dzieci chętniej wybierają smaki, które poznały w swoim życiu płodowym oraz w czasie karmienia piersią. Niemowlęta karmione piersią chętniej akceptują puree warzywne niż dzieci karmione mlekiem modyfikowanym. Mleko mamy zawiera w sobie ślad wszystkiego co zjada mama, w tym również bogactwa owoców i warzyw. Mleko modyfikowane ma natomiast powtarzalny smak i aromat.
Na wszystko jest czas i miejsce również podczas rozwoju dziecka. Zdrowe, nie urodzone przedwcześnie, dzieci między 6 a 10 miesiącem życia, dużo łatwiej niż w innych okresach uczą się nowych smaków i konsystencji, to najlepszy czas na naukę owocowych i warzywnych smaków. Dzieci chętnie dotykają oglądają, smakują. Odkrywają owoce i warzywa wszystkimi zmysłami.
Pamiętaj, że dziecko łatwiej akceptuje danie o wyrazistym smaku i jednolitej konsystencji. Chętniej zaakceptuje puree z jabłka od puree wieloowocowego czy wielowarzywnego. Staraj się zaczynać od proponowania oddzielnie jogurtu i owoców, a nie jogurtu z kawałkami owoców. Ważne jest też aby nie tracić cierpliwości i kilkukrotnie proponować dziecku ten sam owoc czy potrawę, średnio potrzeba ok. 10 – 15 prób aby wprowadzić nowy składnik do menu. Grymas na widok marchewki ujrzanej pierwszy raz w życiu, jeszcze o niczym nie przesądza, podobnie jak banan wypluty po raz piaty.
Skuteczność polega na cierpliwości, wytrwałości i wierze w sukces rodzica oraz wykorzystywaniu optymalnych momentów w życiu dziecka. Gwałtowna reakcja, karmienie na silę mogą na długi czas zniechęcić malucha do konkretnego smaku. Odradzam również wszelkiego rodzaju podchody i nagrody w postaci np. słodyczy za zjedzone jabłuszko.
Mirka Westphal – dietetyk